Mój każdy dotychczasowy Wielki Post wyglądał tak samo – ograniczał się tylko do tego, że przez cały jego okres nie spożywałem alkoholu.
Nie żebym miał jakieś problemy z alkoholem, nie. Myślę nawet, że zwykle piję znacznie mniej niż stereotypowy Polak na obczyźnie, który w opinii tutejszych codziennie, albo chociaż kilka razy w tygodniu wlewa w siebie kilka piwek, a w weekend jakieś mocniejsze trunki. Przykre, ale niestety bardzo często właśnie taka opinia krąży o Polakach.
U mnie wygląda to inaczej, można by powiedzieć – nienaturalnie.
Czasami bowiem mijają tygodnie bez jakiegokolwiek łyka alkoholu, albo ewentualnie z wieczorną, sobotnią lampką wina z żonką. Mimo to zawsze pościłem pozbywając się wieczornej przyjemności patrzenia w oczy ukochanej w świetle świec, przy romantycznej muzyce z lampką wina, nawet gdy były jej urodziny, które w kilku latach wypadły właśnie w Wielkim Poście. Choć muszę przyznać, że raz (a może i nie raz) zdażyło mi się złamać postanowienie i z racji urodzin wznieść toast za zdrowie mojej połówki.
W roku 2018 postanowiłem coś zmienić w przeżywaniu Wielkiego Postu. Ogromny wpływ na moją decyzję miał ojciec Adam Szustak, dominikanin, wędrowny kaznodzieja, na którego trafiłem przez YouTube’a i który głosi Dobrą Nowinę w sposób idealnie wpasowany do dzisiejszych czasów internetu, technologii i wszech ogarniających nas portali społecznościowych. Tym samym trafia on do dzisiejszego świata, gdzie ludzie często więcej czasu spędzają w świecie wirtualnym niż rzeczywistym, a przynajmniej często można by odnieść takie wrażenie.
Tak więc ja, jako poniekąd uczestnik i użytkownik zarazem tegoż świata, trafiłem na owego niezwykłego zakonnika przyglądając się jego internetowej twórczości i sposobowi docierania do tych, którzy szukają Słowa Bożego.
W jednym ze swoich projektów brat Adam zaproponował wspólne podjęcie Postu Daniela, zwanego też skądinąd dietą dr. Ewy Dąbrowskiej, a polegającego głównie na jedzeniu wybranych warzyw i owoców oraz ogólnym ograniczeniu porcji żywieniowych.
Bardzo kompetentna pani doktor koncentruje swoją ideę na diecie, ojcu Adamowi natomiast bardziej chodzi o post niż dietę, choć patrząc okiem kulinarnym można by odnieść wrażenie, że to to samo, ponieważ posiłki niczym się od siebie nie różnią.
W poście jednak zdecydowanie bardziej chodzi o wymiar duchowy i to właśnie przyciągnęło moją uwagę. Ja nie potrzebowałem i nadal nie potrzebuję jakoś specjalnie zrzucać wagi, jestem osobą szczupłą, choć jakieś tam niepotrzebne magazyny tłuszczu też mam. Na duszy jednak jest ich zdecydowanie więcej, dlatego dieta dla ducha wydała mi się bardzo atrakcyjna i o wiele bardziej potrzebna.
Tak więc w Środę Popielcową wraz z wieloma innymi „followersami” ojca Adama i subskrybentami YouTube’owego kanału „Langusta na palmie” (który nawiasem mówiąc bardzo polecam) przystąpiłem do Wielkiego Postu podejmując trud zmagania się z głodem przez najbliższe 21 dni.
Głównym założeniem Postu Daniela jest to, aby głód fizyczny wypełniać modlitwą, a przez to zbliżyć się do Boga co jest celem samym w sobie podczas Wielkiego Postu. Niewątpliwą korzyścią jest też zdrowotne oczyszczenie organizmu, poprzez spalanie zaległych w nim złogów białkowych, toksyn i innego „złomu”, o czym bardzo szeroko pisze pani dr. Ewa Dąbrowska na swoich stronach.
Słowem – same korzyści!
Dlatego z uśmiechem na twarzy i pełen entuzjazmu dnia 14.02.2018. roku przystąpiłem do oczyszczającej ciało i wzmacniającej ducha półgłodówki.
O tym jak ona mijała możesz przeczytać klikając tu http://www.jansatola.pl/post-daniela-dzien-po-dniu/
Natomiast o korzyściach płynących z postu szerzej piszę w tym wpisie zatytułowanym http://www.jansatola.pl/co-zyskalem-dzieki-postowi-daniela/